Transitus – Pamiątka śmierci św. Franciszka

Gdy Franciszek przeczuł porę śmierci, wówczas wezwawszy do siebie dwóch braci swych i synów szczególnie umiłowanych, polecił im wyśpiewywać głośno chwałę Pańską w rozradowaniu ducha, z powodu bliskiej śmierci, a raczej bliskiego w niej żywota. Sam zaś, jak tylko mógł, zaintonował psalm Dawidowy: „Na głos wołam do Pana, głośno Pana błagam”. Brat zaś pewien, przez świętego nader umiłowany, troskający się gorąco o braci wszystkich, słysząc to i dorozumiewając się, że zgon Świętego jest już niedaleki, przemówił doń tymi słowy: „Biada, Ojcze błogosławiony, oto synowie już pozostaną bez ojca i odebrana zostanie ich źrenicom światłość prawdziwa! Wspomnij przeto sieroty, jakie pozostawiasz, i odpuściwszy im winy wszystkie, rozraduj błogosławieństwem swym zarówno obecnych, jak i wszystkich nieobecnych”. A Święty rzecze mu: „Oto wota mnie Pan, synu! Odpuszczam wszystkie zniewagi i winy braciom moim, zarówno nieobecnym jak i obecnym, i jak tylko mogę – rozgrzeszam ich; ty zaś oznajmij im to i ode mnie wszystkich pobłogosław”. Przykazał następnie przynieść księgę Ewangelii i poprosił; by przeczytano mu z Ewangelii według świętego Jana rozdział rozpoczynający się tymi słowy: „Na sześć dni przed Paschą Jezus widząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca…” Rozkazał następnie nakryć się całunem i posypać popiołem ten, który niebawem miał się obrócić w popiół i pył ziemski. A gdy zeszło się wielu braci, których Ojcem był i Wodzem, i trwało w pełnym czci pobliżu, wyczekując błogosławionego zgonu i dopełnienia szczęsnego, wtedy wyzwoliła się owa dusza prześwięta z ciała i pogrążyła się w jasności niezmierzonej, ciało zaś zasnęło w Panu.

(1 Cel 109-110)